Awaryjne lądowanie samolotu pasażerskiego PLL LOT pod Kruszyną latem 1938 roku.
W drugiej połowie lat trzydziestych ubiegłego wieku, nad wsią Kruszyna w gminie Wielgomłyny i najbliższą okolicą codziennie rano i po południu w tych samych godzinach przelatywał samolot. Ponieważ w Kruszynie, w środku wioski znajdowała się cegielnia z kominem o wysokości 50 metrów, będącym najwyższym i z daleka widocznym obiektem sądzono, że stanowi on punkt orientacyjny na trasie przelotu samolotów rejsowych. Rzeczywiście jak na owe czasy taka budowla na pewno mocno wyróżniała się na stosunkowo równinnym terenie.
![20100515_16120716.jpg [482x665] 20100515_16120716.jpg [482x665]](http://cms-v1-files.superszkolna.pl/sites/387/cms/szablony/34204/zdjecia/orign/20100515_16120716.jpg)
Loty odbywały się w kierunku północ-południe na znacznej, jak się wtedy wydawało wysokości. W dni bezchmurne widać było małą, srebrzącą się w słońcu sylwetkę samolotu i słychać było warkot silników. Nikt wtedy nawet nie mógł przypuszczać, że taki samolot będzie mógł zobaczyć z bliska, a nawet dotknąć nie wyjeżdżając ze wsi.
Pewnego letniego i pogodnego dnia w 1938 roku, samolot jak zwykle po południu zbliżał się od północy, ale warkot jego silników był inny niż zwykle: głośny i szybko narastający. Wkrótce pojawił się samolot. Lecąc na małej wysokości zmienił kierunek na południowo-wschodni i coraz bardziej zniżał lot, pozostawiając za sobą smużkę niebieskiego dymu, zniknął z pola widzenia za wzniesieniem terenu. Było jeszcze krótko słychać niezbyt głośny warkot silników samolotu, potem nastała cisza, a nad miejscem gdzie mógł wylądować ukazał się obłok słabego, szaro-niebieskiego dymu, rozpływającego się szybko w powietrzu.
Obserwujący to wydarzenie liczni mieszkańcy wsi udali się w kierunku gdzie jak mówiono spadł samolot. Szli szybko, prawie biegnąc polnymi drogami, a także na przełaj przez puste o tej porze roku pola.
![20100515_1557162.jpg [486x331] 20100515_1557162.jpg [486x331]](http://cms-v1-files.superszkolna.pl/sites/387/cms/szablony/34204/zdjecia/orign/20100515_1557162.jpg)
Zaciekawienie było duże, nawet w miejscowej cegielni przerwano pracę z tego powodu. Gdy grupa mieszkańców wsi dotarła na miejsce, gdzie znajdował się duży, jak się z bliska okazało, samolot pasażerski, było tam już kilka osób. W granatowej marynarce, białych spodniach i czapce z białym rondem i znakiem firmy stał obok samolotu pilot, udzielający zebranym informacji o zdarzeniu.
![20100515_1445152.jpg [487x283] 20100515_1445152.jpg [487x283]](http://cms-v1-files.superszkolna.pl/sites/387/cms/szablony/34204/zdjecia/orign/20100515_1445152.jpg)
W niewielkiej odległości, w dwóch grupach, na wzorzystych kocach, siedzieli pasażerowie samolotu rozmawiający między sobą i niezwracający uwagi na zgromadzonych wokół ludzi.
Z udzielonych przez pilota informacji obecni dowiedzieli się, że:
- Samolot należy do Polskich Linii Lotniczych LOT w Warszawie, a w dniu dzisiejszym odbywał planowy lot, z kompletem 10 pasażerów, z Warszawy do Krakowa,
- W czasie lotu w jednym z dwóch silników pękł przewód olejowy, co spowodowało wyłączenie tego silnika,Samolot z pełnym obciążeniem i z jednym pracującym silnikiem kontynuował dalej lot, a pilot szukał miejsca do awaryjnego lądowania, ponieważ nie miał żadnej szansy, aby dolecieć do lotniska. Obciążony nadmiernie ten jeden silnik mógł ulec awarii, co zakończyłoby się katastrofą.
Samolot, z aluminiowej błyszczącej blachy, był produkcji amerykańskiej firmy LOCKHEED, co było podane na tylnej części kadłuba u góry. Posiadał 10 miejsc dla pasażerów i miejsca dla załogi. Z dzisiejszych ustaleń wynika że samolotem tym był Lockheed L-10 Electra.
![image003.jpg [483x305] image003.jpg [483x305]](http://cms-v1-files.superszkolna.pl/sites/387/cms/szablony/34204/zdjecia/orign/image003.jpg)
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności niedaleko przebiegu trasy lotu znajdowały się duże pastwiska i tu właśnie pilot znalazł bezpieczne miejsce do lądowania. Drugi z pilotów udał się pieszo do odległych o około 2 km Wielgomłyn, aby z poczty telefoniczni wezwać pomoc.
Teren, na której wylądował samolot, był wielohektarowym pastwiskiem dla owiec hodowanych w gospodarstwie Borowiec, należącym wraz z obszarem pobliskich gruntów do folwarku Rudka, wchodzącego w skład dużego majątku Maluszyn, którego ówczesnym właścicielem był Stanisław hr. Potocki.
![20100515_16120722.jpg [486x334] 20100515_16120722.jpg [486x334]](http://cms-v1-files.superszkolna.pl/sites/387/cms/szablony/34204/zdjecia/orign/20100515_16120722.jpg)
Po pewnym czasie przyjechały cztery samochody osobowe – taksówki, które zabrały oczekujących pasażerów samolotu wraz z ich niewielkim bagażem podręcznym. Zostali oni odwiezieni na dworzec kolejowy do odległego o ok. 30 km Radomska, skąd mogli udać się pociągiem pośpiesznym do Krakowa. Na miejsce przyjechał również pilot, który poinformował, że mechanik do naprawy silnika przyjedzie następnego dnia w godzinach rannych.
Widząc duże zainteresowanie samolotem okolicznej ludności piloci zezwolili na obejrzenie wnętrza, bez wchodzenia na pokład. Z podstawionych metalowych schodków można było zaspokoić ciekawość.
Pośrodku kadłuba wąski korytarz prowadził do kabiny pilotów. Po jego prawej i lewej stronie było po pięć foteli dla pasażerów, a przy każdym fotelu okienko.
![preview_lockheedl10electra_src_1.jpg [485x273] preview_lockheedl10electra_src_1.jpg [485x273]](http://cms-v1-files.superszkolna.pl/sites/387/cms/szablony/34204/zdjecia/orign/preview_lockheedl10electra_src_1.jpg)
Gdy zbliżył się wieczór, ludzie rozeszli się do domów, a przy samolocie pozostali tylko piloci i przybyli stróże z folwarku, aby pilnować go w nocy. Później, jak mówiono, przyjechała bryczka rządcy tutejszego folwarku i zabrała pilotów na posiłek.
Rano, gdy na miejsce przybyli mieszkańcy wsi, głównie młodzież i starsze dzieci, piloci byli już w samolocie i oczekiwali na przyjazd mechanika. Po krótkim czasie bryczką przyjechał z dworca w Radomsku mechanik z dużym brezentowym kuferkiem, przywożąc potrzebne części i narzędzia do przeprowadzenia naprawy. Niezwłocznie ubrał się w granatowy kombinezon i rozpoczął pracę przy prawym, uszkodzonym silniku.
W międzyczasie, gdy trwała jeszcze naprawa, od strony północno-wschodniej nadleciał identyczny samolot na bardzo małej wysokości. Zatoczył niepełny okrąg nad pastwiskiem i odleciał na południe. Piloci wykonywali w jego stronę znane sobie sygnały.
Naprawa silnika nie trwała zbyt długo. Po jej zakończeniu mechanik pokazał pilotom wymieniony, pęknięty wzdłuż na długości kilku cm przewód z czarnego tworzywa. Następnie pilot uruchomił silnik i przez pewien czas zmieniając jego obroty sprawdzał prawidłowość pracy. Potem uruchomił drugi silnik i po wykonaniu próby stwierdził, że samolot jest gotowy do lotu.
Gdy już obaj piloci zajęli miejsca w kabinie a mechanik miejsce pasażerskie, samolot zaczął kołowanie po pastwisku. Obrócił się o 180 stopni i skierował na zachodni skraj pastwiska, na najwyższy punkt obniżającej się na wschód powierzchni. Tu znów odwrócił się w kierunku wschodnim i rozpoczął przygotowanie do startu.
Kołując coraz szybciej oderwał się od ziemi i za moment widać było jego sylwetkę na tle pogodnego nieba - odleciał na północ w kierunku Warszawy. Tak zakończyło się niezwykłe spotkanie z samolotem.
![l2180.jpg [480x303] l2180.jpg [480x303]](http://cms-v1-files.superszkolna.pl/sites/387/cms/szablony/34204/zdjecia/orign/l2180.jpg)
Opisał, co zapamiętał z tego zdarzenia świadek Zdzisław Kopański z Kruszyny.
Opracowanie: Maria Kopańska i Leszek Wróblewski
Fotografie: Narodowe Archiwum Cyfrowe, zbiory własne Leszek Wróblewski